czwartek, 26 marca 2015

Gdy perfekcja idzie w parze z głupotą



Rosnącą popularność w ostatnim czasie zyskuje program „Perfekcyjna Pani Domu”.
  Mowa o telewizyjnym  reality-show, którego prowadzącą została Małgorzata Rozenek. Od tego czasu jej kariera nabrała tempa. Poza ekranami telewizyjnymi pojawia się regularnie na billboardach reklamujących środki czyszczące, a jej poradnik dla gospodyń domowych opanowuje półki polskich księgarni. Ostatnio zaczęto go nawet nazywać bestsellerem.

wtorek, 24 marca 2015

Słoń tłumaczy

Petr Borkovec

Po večeři                                                                   Po kolacji
v komíně šramot                                                          w kominie szmer
milá skovala se                                                             miła skuliła się
skovaná kývala                                                            skulona kiwała
Zítra zase:                                                                     Jutro znów:

v komíně šramot                                                           w kominie szmer
milá skovala se                                                             miła skuliła się
skovaná kývala                                                             skulona kiwała
Zítra zase:                                                                     Jutro znów:

v komíně šramot                                                           w kominie szmer
milá skovala se                                                              miła skuliła się
skovaná kývala                                                             skulona kiwała
Zítra zase:                                                                     Jutro znów:

v komíně šramot                                                            w kominie szmer
……… 

Poustevna, věštírna, loutkárna,
Mladá fronta 1991

Mexico City

W morzu światełek


Za chwilę lądowanie. Od jakiegoś czasu widać już w dole morze światełek. Już wiadomo, że jesteśmy nad Mexico City. Największe miasto świata właśnie ukazuje się w pełnym wydaniu. Gdzie nie spojrzeć, po horyzont widać światła i ma się wrażenie, że to miasto się nie kończy. Światła uliczne, światła od samochodów, światła na wieżowcach, a wreszcie nawet światła domowe. A nad tymi wszystkimi światłami, jeszcze jedno- duży i jasny księżyc, obecnie w pełni. Im niżej się znajdujemy, tym więcej szczegółów. Teraz można już nawet odróżnić większe napisy.


Money, money, money...

Z czym kojarzy się zwykłemu człowiekowi Jerozolima? Tego nie wiem, ale na pewno, czego innego oczekiwałam. Miałam nadzieję na starożytne miasto skąpane w słońcu, pełne energii i zadbane. Bo przecież to Święte Miasto. Tysiące Żydów i chrześcijan przybywają, aby się tam modlić. Miasto gdzie obok siebie żyją trzy wyznania. Dla islamistów jest to miejsce do życia czy interesów. Dla Żydów „ich” miasto rodzinne. Nigdzie indziej nie są tak bardzo w domu jak tu. No i Ściana Płaczu. Najświętsze miejsce dla wyznawców judaizmu, jedyna zachowana ściana Świątyni Jerozolimskiej. Zostali chrześcijanie. Najbardziej podzielona wiara świata. Ludzie, którzy dążą do zniszczenia miejsca, z którego się wywodzą. Rywalizacja, która trwa od IX wieku powoduje zaniedbanie dwóch bazylik- Grobu Pańskiego i bazyliki Narodzenia.

Audrey Hepburn – Moon River

Moon River na język polski tłumaczono wiele razy, ale spróbujcie zaśpiewać! Słowa sobie, muzyka sobie. Wersja przetestowana przez Słonia - działa. Szczególnie przy niezapomnianej wersji w wydaniu Audrey Hepburn w filmie "Sniadanie u Tiffanego".



Audrey Hepburn – Moon River

Księżycowa rzeka
Ach, rzeko, 
twój księżycowy blask
przemierzę kiedyś chociaż raz.
Wytwórnio marzeń,
ty serc łamaczu,
gdziekolwiek popłyną 
twe fale, tam ja.
Dwaj włóczędzy
chcą zobaczyć świat.
Tak wiele poznać wciąż się da.
Na końcu tęczy naszej jest
zakręt życia gdzieś.
Mój druhu wierny, patrz:
blask rzeki i my. 
 
Ewa Krawczuk

Samotność

Wstajesz
Ledwo otrząśniesz pył
Z głowy
Już cię wzywają
Kolejna bitwa czeka
Na dans macabre
Z tobą i innymi
Czasem już wierzysz, że
Koniec, że teraz
To już pokój i przyjaźń
Wierzysz w to
Czepiasz się tej ostatniej deski
Tonącego
Jedna chwila, oka mgnienie
I znów zostajesz sam
Pośród miliona wrogów
Choć przed chwilą miałeś
Zastępy (nie)przyjaciół
I znów tlący się płomień świecy
Latarnia pośród sztormu i mroku
Rękę zobaczysz, wyciągającą z otchłani rozpaczy
A potem gdy odwrócisz głowę
Wepchnie cię w otchłań beznadziei. 


Klaudia Sudoł

Krótko i nie na temat

Ktoś musiał napisać recenzję. Wypadło na mnie. Mimo to, poniżej nie znajduje się moja opinia na temat twórczość Urszuli Kozioł.

Mam problem z kobiecą poezją. Zazwyczaj jawi mi się ona jako myśli, czyny i emocje ubrane w piękne słowa. Fakt, brzmią zwiewnie lub brutalnie. Przesycone uczuciami. Ale czy autentycznymi? Ponadto, często czytając coś, co wyszło spod pióra kobiety muszę ze wszystkich sił uciekać od złośliwego, moim zdaniem, wyrażenia- „Paulo Coelho w spódnicy”.

Pięć kroków po obłokach (fragment)

:Tatiana Ustinowa:


On był tutaj. Chodził, stawiał i zapalał świece, dotykał ją, a ona nawet się nie obudziła!

Boże, pomóż mi!.. Boże, uratuj mnie, zlituj się nade mną, grzeszną!..

Wasyl Artemiew kiedyś powiedział jej, że kiedy prosi się Boga o to by „uratował i zlitował się” zawsze należy dodawać, że jest się grzesznym. W innym wypadku nie uratuje i nie zlituje się. Tak jemu objaśnił kiedyś wiejski dziadek, mieszkaniec wsi, w której ośmioletni Wasyl spędzał lato i wypasał owce.
Któregoś razu, z pogodnego nieba, zaczęły bić pioruny. Nagle wszystko poczerniało, zaszumiało, drzewa poruszyły się przerażająco. Ośmioletni Wasyl chodził w tym czasie po lesie, zbierając maliny. Przy sobie miał okrągły koszyczek, gumowe kalosze – mające chronić go przed żmijami- i kijek, żeby od czasu do czasu, tłuc nim w muchomory. Ot tak – dla zabawy.

Paryż

Paryż... Mekka artystów, świątynia natchnienia, gwiazda poetów, malarzy, rzeźbiarzy, aktorów i całego tłumu artysto-podobnych ludków. Niesamowite miasto, pełne wrażeń, przygód i czegoś jeszcze. Może magii? Ukrytej w krętych uliczkach tętniących życiem lub w straganach antykwariuszy sprzedających staronowe mapki odległych lądów i niby dziewiętnastowieczne obrazki. Pięknie, olśniewająco, z przytupem! Taka była belle epoque w Paryżu.