wtorek, 24 marca 2015

Paryż

Paryż... Mekka artystów, świątynia natchnienia, gwiazda poetów, malarzy, rzeźbiarzy, aktorów i całego tłumu artysto-podobnych ludków. Niesamowite miasto, pełne wrażeń, przygód i czegoś jeszcze. Może magii? Ukrytej w krętych uliczkach tętniących życiem lub w straganach antykwariuszy sprzedających staronowe mapki odległych lądów i niby dziewiętnastowieczne obrazki. Pięknie, olśniewająco, z przytupem! Taka była belle epoque w Paryżu.



Przepych, bale, mnóstwo ornamentów i drobiazgów. Szkoda, że niewielu mogło się tym nacieszyć... Choć może inaczej, oko nacieszyć mógł każdy, bo powstawały budowle, fontanny, miejsca wody pitnej, rzeźby i dużo innych rzeczy, ale który biedak podnosił głowę do góry skoro plecy przygniatał mu ciężar pracy i obowiązków. Dlatego belle epoque była piękna i oszałamiająca, ale dla niewielu. Bo by móc podnosić głowę do góry trzeba było mieć pieniądze, a to mieli nieliczni i to zwykle majątek sprzed lat, bo o pieniądze trudno było w mieście, które tętniło niezadowoleniem, w którego żyłach płynie wzburzona krew. Taki tłum trudno uspokoić a jeszcze trudniej zatrzymać.  


Wracając do Paryża, miasta, które inspirowało wiele pokoleń artystów i chyba nadal inspiruje. Niestety nie poczułam natchnienia a magii też było bardzo niewiele. Tam trzeba przechadzać się ulicami, mostami, zaułkami dzielnicy łacińskiej żeby powiedzieć „Wiem jak smakuje i wygląda Paryż”, trudno o to, kiedy prawie biegnie się od jednego zabytku do drugiego i nie ma się czasu na jedzenie, natomiast poznawanie miasta w McDonaldzie nie jest w moim stylu. Jednak jestem pewna, że jest to miejsce wyjątkowe. A skąd to wiem? Cóż ta wyjątkowość jest wszędzie wyczuwalna, każdy zakątek emanuje niezwykłością i tajemnicą-oczywiście mam tu na myśli tylko starą część Paryża np. dzielnicę łacińską czy Montmartre, Pola Marsowe ze wspaniale metalową wieżą Eiffle'a. To są magiczne zakątki, choć tracą swój urok stając się coraz bardziej komercjalne. Bo podchodząc to tego tak najzupełniej serio to Paryż wygląda jak każde miasto, slumsy, brudne ulice i czasami aż przerażająca anonimowość. Nikt nikogo nie zna i poznać nie chce. Jak każde miasto ma również swoje problemy, niedogodności i minusy, ale o tym się nie mówi i nie pisze, bo kto by chciał, żeby jego brudy były prane na arenie międzynarodowej. Lepiej pisać o tym, co ładne, czyste, wzruszające i natchnione. To się lepiej sprzedaje.

Jeśli mam być szczera i wyrazić swoją własną opinię to Paryż jest ładny, ale byłam w bardziej oszałamiających miejscach, robi wrażenie, ale czasem jest po prostu sztuczny, zaniknęła naturalna atmosfera i ten najstarszy, najbardziej urokliwy Paryż zamienił się w „tartak" pełen turystów i Afrykańczyków wołających "five for one" i wpychających ci w rękę malutkie wieżyczki Eiffle'a. Za dużo tam hałasu, trudno dogadać się w innym języku niż po francusku (chyba, że pójdziesz to sklepu z pamiątkami gdzie pracują Arabowie) i trudno kupić znaczki pocztowe, a jeszcze trudniej wysłać kartki. Cóż, każdy ma własne problemy.

Klaudia Sudoł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz