środa, 7 grudnia 2016

Ostatni Worek Cementu


"Ostatni Worek Cementu"



Pewien Ostatni Worek Cementu leżał samotny na półce. 
Był brzydki, stary i poszarpany. Któregoś dnia do sklepu

zawitał budowlaniec. Rzekł on do sprzedawcy: "Daj mi panie najwspanialszy
cement jaki posiadasz." Sprzedawca
wyciągnął rękę po Ostatni Worek Cementu, który nabrał nadziei na nowe
wspaniałe życie wśród cegieł. Nie przeszkadzałyby
mu nawet pustaki. Lecz budowlaniec prędko powiedział, że ten worek jest
brzydki i nie chce go. Tak więc sprzedawca
podarował budowlańcowi cement w wiadrze. Ostatni Worek Cementu posmutniał i
opuściła go wszelka nadzieja. Przeleżał
kolejne miesiące na półce. Aż trafił się dzień kiedy to ksiądz zawitał do
sklepu prosząc o najlepszy wór cementu
aby postawić pomnik. Kiedy Ostatni Worek Cementu zobaczył, że sprzedawca
sięga po niego, rozradował się na myśl,
że przybierze postać proboszcza. Ksiądz zdruzgotany propozycją sprzedawcy i
zrezygnowany cementem poprosił o marmur
i wyszedł. Ostatni Worek Cementu przepłakał trzy noce, po czym zasnął na
wieki. I tak minął roki nikt nie chciał kupić
Ostatniego Worka Cementu. Ale trafił się dzień gdy do sklepu zawitała stara
baba. Była smutna, brzydka i biedna.
Poprosiła o garstkę cementu. Wtedy sprzedawca roześmiał się i
odrzekł:"Jesteś stara, brzydka i biedna. Ale mam jeden
Ostatni Worek Cementu, który jest równie stary i brzydki. Mogę ci go dać."
Stara baba ucieszyła się i wróciwszy do domu
otworzyła worek, a w nim znalazła najwspanialszy cement świata, po czym
skleiła sobie nim protezę. I tak oto cement
połączył się na zawsze ze starą babą i uczynił z niej piękną kobietę.
Sprzedawca widząc to zawołał: "Nie liczy się
to jaki ktoś jest na zewnątrz, lecz jaki jest w środku."


Łukasz Trojan 3D

czwartek, 17 grudnia 2015

Szalona, szalona...


Pierwotnie powieść Kraszewskiego miała przestrzegać społeczeństwo przed niebezpieczeństwem, jakim było wyzwalanie się kobiet z zaściankowej tradycji. Tymczasem, ku niezadowoleniu wydawcy, stworzył on postać ponadczasową, która i dzisiaj poruszy serca i myśli czytelników. Szalona opowiada o Zoni, studentce o krótko ściętych włosach, co było pierwszą cechą wyróżniającą ją z tłumu. Świadomie roztacza wokół swojej osoby niesamowity urok i głosi rewolucyjne poglądy. Stawiam ją na samym szczycie mojej listy kobiet epokowych, emancypantek XIX wieku.

Podróż bohaterki w książce Kraszewskiego nie jest usłana różami i z pewnością życie wielokrotnie wystawia ją na próbę. Stanowczo trzyma się swoich ideałów i poświęca dla nich uczucie łączące ją z młodym chorążycem.

„Właśnie przeciwko okowom, jakie ta strupieszała społeczność wkłada na nas, my chcemy walczyć. […] Moja miłość jawna, którą wy nazwiecie bezwstydną, jest taką protestacją.”

Dostrzegam w Zoni niezwykłą różnorodność. Pisarz przedstawił ją w roli figlarnej studentki, namiętnej kochanki, cierpiącej wdowy, matki, a nawet trwającej u boku umierającego żołnierza kobiety. Częste zmiany jej sytuacji życiowej pokazały mi, że przyjęte idee trzymały  ją przy życiu i dawały siłę. Była silna z wyboru, niezależna choć zdolna do uczuć. Szalona Zonia nauczyła mnie wiele o kobietach i plastyczności ich możliwości.

”Nie ma niebezpieczniejszych apostołów nad kobiety. W ich ustach prawda nabiera blasku, a fałsz traci swą potworność.”

Nieszczęśliwa, zgubiona – tak opisują bohaterkę ludzie obserwujący ją z boku. Ja powiem – energiczna, inteligentna, wierna, waleczna. Czegóż więcej chcieć od emancypantki? Zachęcam do zapoznania się z Zonią – „nestora” wyzwolonych  kobiet.

„Alboż się kocha dla czegoś i za coś? Kocha się, bo się musi, widzi się głupotę własną, i to nic nie pomaga…”
Marianna
Józef Ignacy Kraszewski Szalona


wtorek, 3 listopada 2015

Ultralans


dyfuzja ciała stałego
psocić i knocić
trzaska końce
but tajger kobra
słońce stękać
lotny nielot
plące pomadka
tron matrioszki sosony pospolitej
pleń wymysł
blat wicher
myśli laska płaska
psot słoń
pistolet trzask prask
kaszka blaszka próba
nie generalna

III de pisze wiersz dadaistyczny