Anna Karenina, do której wracam najczęściej, gdy myślę o trudach podróżowania drogą odmienną od dróg społeczeństwa, zyskuje rolę ważnej bohaterki w równouprawnieniu dzięki miłości swego życia. Brzmi banalnie, ale powieść Tołstoja to bynajmniej nie zwykły romans. To dogłębne przedstawienie struktur ówczesnego społeczeństwa Rosji, co stanowi tło do głównej problematyki książki.
Ja mogę żyć tylko sercem, wy zaś żyjecie według zasad.
Wyzwolenie się Anny powodowane jest silnym uczuciem i głęboką namiętnością łączącymi ją z młodym oficerem. I tu bohaterka zyskuje uznanie niepoprawnych romantyczek (członkiń Klubu Star(sz)ych Panien), gdy porzuca dotychczasową codzienność w imię pożądania. Choć pewnie Karenina nie określała się tym mianem, stała się emancypantką. To nie tylko kobiety domagające się praw wyborczych, wyrównania pensji mężczyzn na tych samych stanowiskach, rzucające stanikami. Dla mnie są to postacie łamiące utarte schematy moralne społeczeństwa w imię dążenia do własnego ukontentowania i wewnętrznej harmonii. Być może samolubna postawa, ale „osobiście zamierzam być w życiu szczęśliwa”(„Nigdy w życiu!”).
Może dlatego wydaję ci się szczęśliwy, ponieważ cieszę się tym, co mam, a nie tęsknię za tym, czego nie mam.
Anna Karenina, stanąwszy przed taką możliwością, sięgnęła po więcej w swoim życiu. Piękna historia euforycznej i zakazanej namiętności. Co też ważne - ukazanie losów zdradzającego mężczyzny, brata głównej bohaterki, i możliwość porównania z potępieniem zdradzającej kobiety.
Do przeczytania: dla początkujących emancypantek i Star(sz)ych Panien oraz miłośników Rosji.
Marianna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz